Wybraliśmy sie do zoo w Warszawie, jak dla małego dziecka to podróż ponad jej siły, długa droga, tak wiele zakątków do obejrzenia, ale Marysia dzielnie to zniosła, w drodze powrotnej troszkę marudziła, ale była dzielna
:-) Najbardziej spodobał się jej goryl, ogromny, wielki i czarny.
Gepart przechadzał się swobodnie ;-) Poczuliśmy się jak w dżungli.
Wąż zwinięty jak kłębek, ale ta piękna skóra i te oczy, cudeńko.
A dla mnie kameleon był ciekawym stworzeniem.
Papugi zaskakiwały swą rewią barw.
Dla babci - mojej mamy cała wycieczka była atrakcją, bo z dala od codziennej monotonni, codziennych zajęć, dla nas też to było odreagowanie od każdego zwykłego dnia :-)
Na drodze stanął nam piękny biały paw.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz